Minęła. Całkiem spokojnie. Trochę smutno, wiadomo - jak zawsze kiedy coś się kończy. Zdałam sobie sprawę, że praca pochłania człowiekowi 70 % czasu, kolejne 30 % zabiera nam odespanie. Nie ma czasu na imprezy, chłopaka czy przyjaciół. Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęło odchodzić lato, a wieczory stały się zimniejsze. Lista nieprzeczytanych książek wzrosła, a bałagan w pokoju osiągnął już falę kryzysową. Teraz nie mogę nawet znaleźć pary skarpetek, by z szafy nie wyleciała sterta ubrań. Druga sprawa, szafę jeszcze później trzeba domknąć. Został mi miesiąc wakacji. To bardzo mało czasu na oswojenie się z nową rzeczywistością. Tak, boję się tego co będzie w październiku. W końcu nie codziennie człowiek zostaje studentem. Ale na razie chcę odpocząć i nie zastanawiać się nad jutrem. Mam trochę czasu na sprzątanie, czytanie i zwykłą leniwą wakacyjną codzienność. Marzy mi się święty spokój, zachód słońca, kubek czekolady i dobra książka ..

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz