Lodowaty wiatr przenika moje kości. Do bólu rozcieram zmarznięte dłonie. Marznę od czubka głowy, po najmniejszy palec u nogi. Chłód jest jeszcze bardziej nie do zniesienia kiedy nie ma przy tobie kochanej osoby. Choć w sercu czuję wiosnę, potrzebuje uśmiechu słońca. Trudny czas. Muszę udźwignąć ten ciężar. Los wystawia mnie na próbę. Mam związane gardło,a wewnętrzny głos ciągle krzyczy: zrób coś ze swoim życiem..Tylko jak? Tylko kiedy? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi i czasu. Ból istnienia, tak to się nazywa? W tym biegu ciągle zapominam, że moje zdrowie jest najważniejsze. I biegnę, biegnę dalej. Daleko, przed siebie, donikąd. A moje nogi mają coraz mniej siły by unieść to wszystko. I w końcu upadnę. Na kolana. A wtedy wybuchnę i rozsypię się na milion kawałków. Ale przecież..nie jesteś sama, nie jesteś sama. Uwierz w siebie, uwierz w ludzi, uwierz w nas..
Też zostałam kiedyś zamknięta w zamrażarce.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie mogłam się powstrzymać.
,,Lodowaty wiatr przenika moje kości. Do bólu rozcieram zmarznięte dłonie. Marznę od czubka głowy, po najmniejszy palec u nogi. Chłód jest jeszcze bardziej nie do zniesienia kiedy nie ma przy tobie kochanej osoby. "
OdpowiedzUsuńDlatego.
Chciałabym Cię przytulić i trochę ciepła przekazać :*
OdpowiedzUsuńJuż zrobiłaś jakiś krok do przodu. Myślisz o tym, żeby coś zmienić. To jest początek jakiejś drogi. Mam nadzieję, że właściwej. Tego Ci z całego serca życzę.
OdpowiedzUsuńMróz jest wspaniały.
OdpowiedzUsuńSkoro myślisz już o jakiś zmianach, to znaczy, że jesteś na dobrej drodze.. :)
OdpowiedzUsuńWażny chwyt psychologiczny - jeśli mówisz sobie, że nie dasz rady, to nie dasz rady. Ale to działa też w drugą stronę.
OdpowiedzUsuń"Los wystawia mnie na próbę. Mam związane gardło,a wewnętrzny głos ciągle krzyczy: zrób coś ze swoim życiem..Tylko jak? Tylko kiedy? Tyle pytań, tak mało odpowiedzi i czasu. Ból istnienia, tak to się nazywa? W tym biegu ciągle zapominam, że moje zdrowie jest najważniejsze. I biegnę, biegnę dalej. Daleko, przed siebie, donikąd. A moje nogi mają coraz mniej siły by unieść to wszystko. I w końcu upadnę. Na kolana. A wtedy wybuchnę i rozsypię się na milion kawałków." - Podpisuję się pod tym fragmentem Twojego wpisu... Tak bardzo bliskie są mi te słowa...
OdpowiedzUsuńgdzie się podziałaś?
OdpowiedzUsuń