Chciałabym Wam powiedzieć,że u mnie już wszystko dobrze, studia są super, ludzie jeszcze lepsi. Ale znowu pojawia się to "ale".. Brakuje mi motywacji. Do wszystkiego. Łącznie z pomalowaniem paznokci. Nie chce mi się imprez, kół naukowych, wolontariatów. Propozycji jest wiele, ale bilans moich obecnych zainteresowań jest zerowy, a nawet mogę się pokusić o określenie- ujemny. Nie interesuje mnie nic poza kilkoma ścianami mojego domu, krzyżówką i książką. Owszem czytam, ale to na co ja mam ochotę,a nie to co jest mi aktualnie potrzebne. A lista lektur rośnie.. Mija już prawie miesiąc, a ja dalej nie uporządkowałam sprawy podręczników. Jest coraz więcej nauki, coraz więcej spraw codziennych i coraz mniej chęci na nie. Codziennie mam nowy powód by nie jechać na uczelnie. I wszystko jest ciekawsze od prac domowych. Zmuszam się do czytania teksów filozoficznych,po których lekturze zaczynam wątpić w moją umiejętność czytania ze zrozumieniem. Wszystko jest na nie. Bo podobno najważniejsze jest podejście. No właśnie, a ja nie od dzisiaj mam złe.
Muszę coś z tym zrobić,bo taki tryb życia jest strasznie męczący psychicznie. Marnuje w ten sposób dużo czasu. Gdzie jest mój dawny zapał do wszystkiego? Przecież dziennikarstwo to mój żywioł. Powinnam wykorzystywać wszystkie okazje a tymczasem..jestem totalnie niezmotywowana.
Mi też brakuje motywacji, oj tak .. I nie potrafię sprawić, żeby cokolwiek mi się chciało ;/
OdpowiedzUsuńKochana - Jesienna Chandra! Sama przejdzie ;-)
OdpowiedzUsuńNie nazwałabym tego jesienną chandrą, bo na brak dobrego humoru nie mogę narzekać.
Usuńjednak najważniejsze w życiu jest to, żeby nam się po prostu chciało chcieć :) ja uwielbiam łapać codzienność w swoje ręce, nie cierpię uczucia zmarnowanych chwil ... oby ta jesienna niemoc szybko minęła! :*
OdpowiedzUsuńGdybym znała taki sposób, opatentowałabym go i zarobiła miliony... Mam ten sam problem.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że nie ma jednego, sprawdzonego na to sposobu. Na mnie może nie działać po raz kolejny rzecz, która wcześniej mnie wyciagnęła z podobnego stanu, a co dopiero na kogoś innego :) Nie wiem, próbuj wszystkiego i nie daj się!
OdpowiedzUsuńMyślę, że najlepszym sposobem jest ostateczne wynudzenie się. ;)
OdpowiedzUsuńja znalazłam motywację, gdy rodzic obiecał mi wyjazd na wakacje do Chłopaka. Stwierdził, że nie mogę być od niego gorsza w nauce i się uczę.
OdpowiedzUsuńJeszcze :D
dla mnie najlepszą motywacją jest pomyślenie sobie, że jak czegoś nie zrobię, to potem nici z imprez, kaw, wystaw, filmów i tego typu przyjemności ;) więc zaciskam zęby i siadam.
OdpowiedzUsuńale znam ten stan, tkwiłam w nim cały zeszły rok. sam przeszedł po wakacjach ;)
Najlepszą motywacją jest satysfakcja, że coś umiem, że pokonałam lenistwo, że zrobiłam niefajną rzecz i mam z głowy! Jak wiem, że nie poczuję satysfakcji to olewam ;)
OdpowiedzUsuńGdybym potrafiła sama siebie zmotywować to powiedziałabym Ci jak to zrobic ;D
OdpowiedzUsuńwidzę, że nie tylko ja cierpię na ten problem. Jest nas więcej :)
UsuńNo niestety :P
UsuńNajważniejsze, że sama widzisz problem, zwalczyć go będzie już z górki. Cóż... ja motywuję się na przykład tak. Jeżeli czegoś nie zrobię w określonym czasie, to nici z oglądania seriali albo komputera. Pomaga.
OdpowiedzUsuńA Ty masz już jakiś swój sposób?
UsuńSkad ja to znam. U mnie przechodzi samo. Albo zaczynam sie zmuszac.
OdpowiedzUsuńCzekamy na nowy post :)
OdpowiedzUsuńAch, to ta jesień odbiera energię.
OdpowiedzUsuńJa też poszukuje sprawdzonej metody na pokonanie tej niemocy do działania :)
Tytuł typowy do mojej sytuacji :P
OdpowiedzUsuńPowiedz sobie głośno i wyraźnie, że się nie poddasz, że będziesz walczyć o siebie i o chęci.
OdpowiedzUsuń