środa, 3 października 2012

Październik

Przyszedł październik, a ja oficjalnie zostałam studentką. Jak się z tym czuje? Jakoś strasznie z tego powodu mi wszystko jedno. Może tylko na razie? Codziennie błądzę między piętrami uczelni, szukając na korytarzach chociaż jednej znajomej twarzy. Bez skutku. Jeden wykładowca bardziej uroczy od drugiego (są wyjątki!), a każdy kolejny przedmiot to jeszcze większa zagadka. Ale nie wątpliwie zrobią ze mnie dziennikarza! 
To dopiero trzeci dzień, a ja czuje się jakbym studiowała co najmniej pół roku. Wiadomo na którym wykładzie można odespać nieprzespaną noc i że nie będziesz miał przedmiotów cudzych przed filozofią!
Nie potrafię się chyba zaaklimatyzować, bo choć otacza mnie ponad 80 nowych ludzi-nowych potencjalnych przyjaciół to ja i tak czuję się samotna. Mam wrażenie, jakbym studiowała gdzieś daleko. A przecież to tylko głupie 40 km i ponad godzinę drogi. Jestem sama.Brakuje mi kogoś bliskiego, z kim mogłabym rozmawiać o wszystkim i o niczym, a nie tylko o pogodzie czy poprzednim wykładzie. Brakuje mi przyjaciółki z którą nie muszę nic mówić,by się rozumieć i  tego by On był przy mnie i mógł mnie przytulić w każdej chwili. Tak bardzo nie lubię zmian.
Chyba wyszłam z wprawy jeśli chodzi o budowanie nowych przyjaźni. Jeżeli w ogóle można być do tego wprawionym? Może po prostu za bardzo sparzyłam się na licealnych przyjaźniach i teraz potrzebuje czasu?
Chociaż jest parę osób, które mogą okazać się światełkiem w tunelu. Oby. 

14 komentarzy:

  1. Nie martw się, też wyszłam z wprawy. A właściwie nigdy jej chyba nie miałam.
    Jakoś to będzie. Wśród 80 osób musi być chociaż jedna sensowna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno się to z czasem zmieni, zobaczysz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak piszesz, to dopiero trzeci dzień (dziś już chyba czwarty) na uczelni, więc to chyba za szybko na przyjaźnie. A może akurat za tydzień poznasz jakąś fajną duszyczkę? Nigdy nic nie wiadomo :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozpoczęłaś nowy rozdział, z pewnością trudny, ale dobry, jesteś teraz studentką, to tak pięknie brzmi. Myślę, że ciężko ocenić sytuację po tych czterech dniach, ale z pewnością studia będą dla Ciebie najlepszym okresem w życiu. Potrzeba czasu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie dobrze, zrobią z Ciebie dziennikarkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, to dopiero niecały tydzień studiów, nie wymagaj od siebie aż tak szybkiej tej aklimatyzacji ;) pamiętam, że mnie się przez pierwszy miesiąc wydawało, że to tylko tak na chwilę te studia, a potem wrócę do liceum ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. To chyba jest ten "Urok" zaczynania nowych rozdziałów w życiu. A przecież ten stary rozdział też był kiedyś nowy, wydawał się nam taki sam jak ten teraz.

    OdpowiedzUsuń
  8. To dopiero pierwszy tydzień, więc jeszcze dużo przed Tobą - ja np. do tej pory z nikim z roku nie byłam na chociażby piwie ;). Grunt to być otwartym na tych nowych ludzi - gadać z nimi nawet o tym poprzednim wykładzie, ale ciągle gadać, bo to głównie na rozmowach buduje się trwałe przyjaźnie na studiach.
    Zobaczysz, jeszcze będziesz żałować, że już nie jesteś studentką! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem pewna, że nawiążesz mnóstwo cudownych znajomości. Daj sobie tylko czas. Od razu się nie da. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Spokojnie, dopiero zaczynasz, masz Poznasz ludzi, przyzwyczaisz się, a bardzo możliwe, że spotkasz też przyjaciół do końca życia. Cierpliwości, to dopiero kilka dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślę, że powinno być coraz lepiej. A lepiej jest na pewno, kiedy wszystko robimy po kolei. Czasami potrzeba czasu, bo z czasem wychodzi to, jaki ktoś naprawdę jest, albo czy jest gotowy na coś od zaraz czy nie. Może nowym przyjaźniom należy pomóc troszkę rozkwitnąć.

    OdpowiedzUsuń
  12. W życiu każdego człowieka w końcu pojawi się prawdziwy przyjaciel.

    OdpowiedzUsuń