Kiedy otwieram oczy i widzę szarobure niebo najchętniej nie wynurzałabym nosa spod kołdry. Kłęby śnieżnych chmur zamykają mi powieki, a ciało domaga się witaminy D. Nic z tego, słońca ani grama. Wyjadając na przemian, Nutellę i czekoladowe kulki uzupełniam niedobór endorfin. Takie dni przypominają mi dlaczego nienawidzę jesiennej słoty. Chowam się pod warstwą ciepłych ubrań i odpływam w papierowe historie. Uwielbiam książki! Każda z nich niesie za sobą pokłady pozytywnej energii i solidnie pobudza wyobraźnię. Mój znajomy kiedyś powiedział, że książki czyta tylko do połowy, bo lubi budować różne zakończenia. Każda z czarno-białych stron daje dużą dawkę radości, która powoduje ciepło wokół serca. Na takie chwile, chwile z książką każda pora jest dobra.
Przypomniałaś mi właśnie o tym jak mi się tęskni za książkami, których dawniej było tak wiele w moim życiu. Masz rację, na czytanie zawsze jest idealna pora. :)
OdpowiedzUsuńEch, ile ja bym oddała za prawdziwą zimę, a nie to co mamy.
OdpowiedzUsuńmoje miasto pachnie wiosną! ;)
OdpowiedzUsuńU mnie dzisiaj była piękna pogoda. Wprost na spacer, ale cholera, mama mi tyle roboty nawymyślała, że skończyłam przed osiemnastą i padłam zmęczona do wanny. Po prostu tak piękna pogoda zmarnowana, że aż mam nadzieję, że jutro ujrzę słońce.
OdpowiedzUsuńW powietrzu czuć już wiosnę. :)
OdpowiedzUsuńDziś jest tak słonecznie, że aż chce się żyć :)
OdpowiedzUsuń